O spektaklu
W 1791 w Warszawie było już naprawdę gorąco. Nastroje gęstniały, widmo kolejnych rozbiorów wisiało nad Polską, niefrasobliwy Stanisław August bawił się bez powodzenia w politykę. Kościuszko szykuje już mundur, Kołłątaj podpisuje pierwszą w Europie konstytucję, a na królewskim dworze rodzi się teatr publiczny. W tej sytuacji w 1794 roku radosny wodewil z morałem do tekstu Wojciecha Bogusławskiego musiał wprowadzić ferment. Dostępna nagle dla wielu osób niezależnie od pochodzenia, zasobności kiesy i upodobań historia odczytana została jako alegoria aktualnej sytuacji politycznej. Choć dawne konteksty się wytarły, to Krakowiacy i górale autorstwa ojca polskiego teatru do muzyki Jana Stefaniego stały się wzorem dla wszystkich późniejszych polskich oper. Dziś to fundamentalne dzieło, bez którego nie byłoby ani Strasznego dworu ani Króla Rogera, brzmi inaczej i mówi co innego. Ale historia Polski pokazuje, że dzieło Bogusławskiego i Stefaniego pozostaje niezmiennie aktualne, będąc jednocześnie wspaniałym dokumentem swojej epoki.
Spektakl grany jest w Sanockim Domu Kultury.
Obsada
* - gościnnie
Streszczenie libretta
Akt I
Stach z Jonkiem patrzą na horyzont, zza którego lada chwila mogą wyłonić się Górale idący po swoje czyli ukochaną Stacha, Basię. Ojciec dziewczyny skłonny jest nawet oddać rękę dziewczyny Stachowi, ale to jego żona, Dorota, uknuła spisek z Góralami i na siłę chce wydać Basię za mąż za Bryndasa. Skąd ten upór? Sama bowiem kocha Stacha. Gdy zastaje go samego, łasi się, zaleca, skarży na męża. Chłopak prosi Dorotę o rękę Basi, ale ta odgrywa sceny zazdrości. W tym czasie w najlepsze trwają przygotowania do wesela Zosi i Pawła, Stachowego brata. Wszyscy błogosławią młodej parze, po czym idą na wesele. Tam trunki leją się strumieniami głównie do kieliszka Bartłomieja i jego młodej żony. Dorota wciąż dąży do chwili samotności ze Stachem, ale wtedy zjawia się Bardos, student z miasta. Stach rozpoznaje w nim dawnego towarzysza i żali się z niedoli, jaka go spotkała. Bardos postanawia pomóc młodym. Tymczasem przybywają Górale. Bryndas łakomie patrzy na Basię, ta jednak niechętnie odwzajemnia zaloty. Znów wszyscy tańczą i śpiewają, a Bardos knuje już coś na boku, pytając Jonka o relacje między Dorotą a Stachem. Wie dobrze, do czego zdolne są żony podstarzałych mężów. W tym czasie doszło jednak już do awantury - Bryndas z towarzyszami w furii pakują się w drogę powrotną. Stach znów negocjuje z Dorotą i obiecawszy, że będzie mogła także użyć małżeńskich rozkoszy, dostaje zgodę na ślub z Basią. W tym czasie przychodzi wiadomość, że Górale napadli po drodze na trzody, związali pasterzy i porwali bydło. Szykuje się bitwa.
Akt II
Na Górali napadają Krakowiacy, ale przyczajony Bardos już instaluje urządzenie, którym zaprowadzi porządek we wsi. Gdy zwaśnione grupy wygrażają sobie z coraz większym zacietrzewieniem, Bardos włącza prąd. Sznurek pod napięciem razi Górali, którzy padają na ziemię jeden po drugim. Choć Bardos prosi o rozejm, nikt zdaje się go nie słuchać. Kolejny zryw do walki student pacyfikuje ponownym uruchomieniem machiny. Tym sposobem zmusza Krakowiaków i Górali do zgody i wszyscy radośnie wracają, by wyprawić wesele Stachowi i Basi. Jedyna Dorota lamentuje w ukryciu. Bardos znajduje sposób i na nią. Uciekając się do fortelu, najpierw każe ukryć się Basi, potem prowokuje Dorotę i gdy ta, nie wiedząc o spisku z młodymi, daje się przyłapać na miłosnych zakusach względem Stacha, demaskuje ją w obliczu męża. Dorota zostaje unieszkodliwiona, a tłum gromadzi się już dookoła, by wesoło zaśpiewać piosenkę sławiącą przyjaźń, zgodę i miłość.